Pod sobą czuję chłód prześcieradła, ale moje ciało płonie. Mam nogi rozłożone szeroko, stopy oparte o materac, kolana przyciągnięte do piersi. Cipka rozchylona, gorąca, mokra, błyszcząca. Gdy rozsunę palcami wargi, aż słychać ten dźwięk — taki cichy, lepki klik, jakby wnętrze samo się domagało czegoś większego.

Moje sutki są tak twarde, że czuję, jakby miały pęknąć. Cycki ciężko leżą po bokach, a każdy ruch bioder sprawia, że podskakują. Lubię ten widok. Lubię, kiedy facet patrzy na nie i mamrocze pod nosem: „kurwa, ale jebane cyce…”

Dotykam się. Przeciągam palcem od łechtaczki w dół, między wargi, do samego wejścia. Czuję wilgoć — lepką, gęstą, gorącą. Wpycham jeden palec. Potem drugi. Wchodzi łatwo, głęboko, aż po kostki. Cipka mlaska.

— Tak… — mówię do siebie, cicho, jak do kochanka. — Lubię, jak ktoś mnie tak bierze. Bez pytania.

Bo właśnie tak lubię. Kiedy facet podchodzi i nawet nie pyta, czy może. Po prostu wbija palce, mocno, szorstko. Jeden, dwa, potem trzy. Rozciąga mnie. Kręci nimi w środku. Dociska palcem górną ściankę. A ja się wiję. Cała. Bo wiem, że zaraz wejdzie. Że nie czeka na zaproszenie.

Kiedy jego kutas jest twardy, ciężki, gorący — i przyciska się do mojej cipki… czuję, jak mi się rozchodzą uda, jakby same chciały go wpuścić. I wtedy pcha. Cały. Do końca. Bez litości. Tak, że robi się ciemno przed oczami.

Moja cipka wtedy dosłownie go wciąga. Skurcze. Pulsowanie. Mokrzyzna, aż kapie. Uwielbiam to uczucie — że mnie rozciąga, że posuwa mnie jak dziwkę.

Ale to dopiero początek.

Bo ja… kocham, kiedy odwraca mnie na brzuch. Rozsuwa mi pośladki. Oblizuje dziurkę. Pluje na nią. Wciska język. Potem palec. Jeden, drugi. I czuję to… ten lód w żelu, zimno i pieczenie, a potem napięcie — kiedy czubek kutasa napiera.

Nie ostrzega. Wjeżdża.

I krzyczę. Bo boli. Rozpycha mnie całą. Ale nie chcę, żeby przestał. Chcę, żeby mnie rżnął w dupę, mocno, twardo, do samego końca. Żeby wbijał się z siłą, aż mi cycki podskakują, aż łóżko trzeszczy, aż nie wiem, gdzie jestem.

Czasem marzę, że biorą mnie dwaj. Jeden w cipkę, drugi w dupę. Jednocześnie. Tak głęboko, że mnie rozrywają. Że nie mogę oddychać. Że się duszę z rozkoszy. Że błagam o litość, a tak naprawdę błagam o jeszcze.

I kiedy kończą… chcę, żeby spuścili się wszędzie. Na mojej twarzy. W ustach. W dziurach. Żeby spływało ze mnie białe ciepło.

Bo jestem dziwką.
Ich dziwką.
I chcę tylko jednego:
Żeby mnie brali. Mocno. Do końca. Bez granic

Visited 14 times, 1 visit(s) today

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *